W beskidzkiej Osławicy połączono go z „Wołoską kolibą”, czyli „Folkowymi spotkaniami na pasterskim szlaku”. Dzięki temu tradycje pasterskie mogą poznać także turyści.
Wiosną, bacowie z juhasami zbierali owce od gazdów i pędzili je na górskie pastwiska. Przez sześć miesięcy wypasali zwierzęta, a z owczego mleka produkowali sery. Jak nakazuje tradycja pod koniec września rozpoczęli „osod” - czyli spędzanie owiec do zagród.

Stanisław Słodyczka, juhas - Fajnie było, piknie było, lato było ino za suche, suche lato było, okropnie nas spiekło ale tak to fajnie było.

W Osławicy, na kilku tysiącach hektarów górskich łąk, Władysław Franos z dziesięcioma juhasami wypasał ponad dwa tysiące owiec. Jedna trzecia stada należy do niego, reszta przyjechała tu z Mszany i Podhala.

- Z tym wiążą się radosne dni, bo każdy już się cieszy, każdy juhas się cieszy, że to już koniec tego wypasu i takie to już jest dawno to było takie duże święto bacowskie, że to każdy robili imprezy grali i śpiewali i śpiew, wtedy inny, takie jak wesele.

Jak twierdzi baca ten rok był udany. Dostarczył sporo bundzu do mleczarni w Nowym Sączu i sprzedał dużo sera turystom. Dlatego, beskidzcy górale z Osławicy zaprosili wszystkich do świętowania.

Spędowi owiec towarzyszyły koncerty zespołów folklorystycznych, warsztaty zielarskie i zabawy dla dzieci. A także degustacje serów. Imprezę zorganizowano przy wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego.

źródło TVP 3 Rzeszów

materiałem wideo dostępne pod adresem "Rozpoczął się jesienny spęd owiec z górskich pastwisk"

materiałem wideo dostępne pod adresem "Osod. Jesienny spęd owiec"