Pszczelarze z Bieszczadów i Beskidu Niskiego mają nadzieję na obfite zbiory miodu spadziowego. Spadź już pojawiła się m.in. na jodłach, sosnach i świerkach. W górskim terenie sezon pszczelarski jest opóźniony nawet o 3 tygodnie, ale pasjonatów nie brakuje. Na przykład w Woli Michowej.
Prawie 700 metrów nad poziomem morza w Woli Michowej, w Ciśniańsko - Wetlińskim Parku Krajobrazowym pasiekę prowadzi Adam Pasiniewicz. Jest leśnikiem więc las zna jak własną kieszeń. Również to, kiedy i gdzie obfituje w pożytki dla pszczół. W tym terenie pszczelarstwo to ryzykowne hobby, bo kapryśna pogoda zbyt często płata figla. Ale podkarpackie miody spadziowe, w tym ze spadzi jodłowej są bardzo poszukiwanym towarem i najczęstszym prezentem przywożonym np. z wakacji w polskich górach. Zdarza się jednak, że trafiają się raz na dwa, trzy lata i dopiero wtedy ich zbiory rekompensują pszczelarzom chude lata. Pan Adam prowadzi dwie pasieki. Tę większą- leśną i mniejszą koło domu. Na pożytki z upraw rolnych nie może liczyć, bo nie ma ich tu wcale, ale chwali sobie to, co pszczołom daje natura.
W gminie Komańcza lasy stanowią prawie 70 procent powierzchni. Okoliczni mieszkańcy próbują swoich sił w rolnictwie i agroturystyce. Pszczelarstwo jest dobrym sposobem na dwuzawodowość. Bieszczadzcy i beskidzcy pszczelarze w górskich terenach Podkarpacia mogą też liczyć na rzadkie miody mniszkowe, czy wrzosowe. A w dolinach na gryczane, faceliowe, malinowe i lipowe.
Źródło: Aktualności TVP 3 Rzeszów
materiałem wideo dostępne pod adresem "Pszczelarze z Bieszczadów i Beskidu Niskiego mają nadzieję na obfite zbiory"
Agrorozmowa Agrorozmowa: Agrorozmowa - 9.06.2022 (tvp.pl)