Jawornik - nieistniejąca wieś słynąca z pochówków wampirycznych
Dzisiejszy Jawornik to niewielka wieś usytuowana w dawnym dworskim przysiółku Miklaszki niedaleko Komańczy. Liczy ona zaledwie kilka rodzin zamieszkałych w ok. 10 domach. Jednak wspominając historię Jawornika należy pamiętać, że jeszcze przed II wojną światową była to miejscowość tętniąca życiem i rozpościerająca się na znacznie większym terytorium niż obecnie. Wrzynająca się w zbocza Wachalowskiego Wierchu (666 m) wieś dziś jest pusta. Stanowi osobliwe sanktuarium natury, jednak pełne śladów bytności ludzkiej.
Działania wojenne i powojenna zawierucha starły z powierzchni ziemi Jawornik i jego mieszkańców. Pozostała jedynie pamięć o dawnym życiu i ludziach tam mieszkających, pielęgnowana przez ich potomków, miejscowych historyków, regionalistów oraz wszystkich, którym nie jest obojętne przywracanie pamięci o dziś już nieistniejącej wsi.
Osobliwością Jawornika są dokonywane tam na miejscowym cmentarzu od XIX wieku do końca dwudziestolecia międzywojennego pochówki wampiryczne. Jak pisał Oskar Kolberg:
W upiory lud górski wierzy mocno; i tak we wsi Jawornik nad rzeką Osławicą, może nie ma jednego człowieka pochowanego na cmentarzu, który by nie miał wbitego w głowę ćwieka lub uciętej i u nóg położonej głowy.
Wpychano im cegłę w usta, wybijano zęby, łamano nogi i obcinano głowę. Tak chowano ludzi uznanych za wampiry. Nie tylko w Bieszczadach ale i w całej Polsce coraz częściej archeolodzy natrafiają na szczątki ludzi uznanych za przeklętych.
Krajobraz nieistniejącej wsi.
Geneza powstania
Początki wsi sięgają pierwszej połowy XVI wieku choć jej lokację datuje się na rok 1565. Miejscowość ulokowana była jako wieś królewska na prawie wołoskim przez Romana Rusina syna kniazia Jarosza Szczawieńskiego, na mocy przywileju wydanego przez starostę sanockiego Mikołaja Wolskiego (zachował się akt lokacyjny z 1546 r.). Jeszcze przed lokacją, od 1539 r. wieś należała do włości Mikołaja Herburta Odnowskiego. Jawornik rozwijał się i już 20 lat później było tam 12 łanów kmiecych, jeden łan kniazia oraz jeden popa. We wsi funkcjonowały młyn i karczma. Od XIV do XVIII wieku miejscowość znajdowała się w województwie ruskim na ziemi sanockiej. Wieś usytuowana była w dolinie potoku Jawornik i jego dopływu. W górnych swoich częściach osiągała wysokość 650-665m n.p.m. Wieś wyludniła się w czasie najazdów Jerzego Rakoczego w 1657 r. Późniejsze lata? też do spokojnych nie należały, gdyż stacjonujące w okolicy wojska komputowe rekwirowały tu np. żywność. Stanisław Kryciński w artykule "Nazwy obronne południowej części ziemi sanockiej" sugeruje iż nazwa wsi może mieć związek z obronnością, czy wypatrywaniem wroga. "Natomiast Jawornik koło Komańczy? położony jest tak, jakby ktoś chciał go ukryć. Leży w bocznej dolinie dochodzącej do innej bocznej, w stosunku do Osławy, doliny. Jawornik powstał w czasie gdy w dolinach Osławy i Osławicy było jeszcze dużo miejsca na osadnictwo i wszystkie inne wsie lokowano właśnie nad tymi rzekami, bądź w dolinach bezpośrednio do nich przylegających. Jawornik natomiast jest wyraźnie schowany. Co ciekawe - tu również występuje nazwa Bereh. Była to grupa domów leżąca w najniższej części dolinki kryjącej wieś. Każdy, kto chciał dostać się do wsi doliną, musiał tędy przejść. Nad Berehem górowało wzgórze z cerkwią, które zasłaniało zabudowania wsi. Dopiero po jego okrążeniu docierało się do domów".
Czasy galicyjskie
W czasie trwania zaboru austriackiego do 1914 r. wieś należała do powiatu sanockiego w prowincji Galicja. Po likwidacji królewszczyzny wioska była własnością rządu austriackiego, a następnie rodzin szlacheckich. W 1843 r. wzniesiono tam drewnianą cerkiew pw. Św. Dymitra, która przetrwała II wojnę światową, a zniszczona została w 1946 r.
W 1898 r. wieś liczyła 485 mieszkańców i 70 domów. Większość mieszkańców stanowili. Łemkowie, jedynie niewielka dworska część wsi była zamieszkana przez Polaków. W czasie I wojny światowej w okolicy Jawornika toczyły się krwawe boje. Najcięższe miały miejsce w paśmie Kamienia. W 1918 r. mieszkańcy Jawornika przystąpili do Republiki Komańczańskiej, a po jej likwidacji wieś weszła w skład powiatu sanockiego.
Nieistniejąca cerkiew w Jaworniku
Okres międzywojenny i wojna
W dwudziestoleciu międzywojennym, według spisu powszechnego z 1921 r. Jawornik liczył 425 mieszkańców i 71 domów, w tym 422 grekokatolików i 3 Żydów. Natomiast w 1931 r. wieś liczyła 548 mieszkańców i 77 domów. Przed II wojną światową wieś liczyła 660 mieszkańców pochodzenia łemkowskiego. Mieszkała tam również wtedy jedna rodzina żydowska. W okresie międzywojennym to była zasobna wieś: posiadała cztery karczmy, kooperatywę, szkołę, przedszkole, dwa młyny i olejarnię. Jawornik dzielił się na Górny, czyli Wyżni, Kinec (usytuowany powyżej cerkwi) i Niżnij Kinec, Wyżny dzielił się na: Bundariwkę, Fedosziwkę i Wahaliwkę, Do wsi należał też przysiółek Fajtyska pod stokami Kamienia.
W 1944 roku na terenie wsi miało miejsce starcie zgrupowania AK “Południe” z oddziałami SS. Po 1945 r. część mieszkańców Jawornika wysiedlono do USRR, a większość 421 osób w ramach akcji „Wisła” na Ziemie Odzyskane w okolice Olsztyna i Bartoszyc. Pozostawione kilka rodzin: kolejarzy, leśników i dwie rodziny mieszane, przeniesiono do sąsiednich wsi. Cała zabudowa wsi wraz z cerkwią uległa zniszczeniu. W jaki sposób został zniszczona cerkiew wiemy z poniższego zapisu w przewodniku "Beskid Niski Od Komańczy po Wysową". "Według dokumentów starostwa sanockiego Powiatowa Komisja Ziemska na posiedzeniu w dniu 25 marca 1948 r. przyznała dla Towarzystwa Przyjaciół Żołnierza Zarząd Oddziału w Sanoku do rozbiórki budynek pocerkiewny w Jaworniku gm. Komańcza na remont Domu Żołnierza w Sanoku". Jak mówili najstarsi ocalali mieszkańcy wsi: „Jawornik spłonął bez ognia”. Po byłych mieszkańcach pozostały jedynie fundamenty domów i zdziczałe sady, studnie, resztki kamiennych piwnic będące niemymi świadkami bogatej historii tej położonej w dolinie potoku jawornickiego osady.
Mieszkańcy Jawornika, okres międzywojenny. Źródło: https://satkurier.pl/news/154626/sladami-bieszczadzkich-wampirow-w-tvp-historia.html, dostęp: 11.12.2019.
Współczesność
W latach siedemdziesiątych zaczęły powstawać podwaliny dzisiejszej wsi Jawornik, która przesunięta jest o ok. 3 km. w stosunku do przedwojennej miejscowości. Wówczas przy szosie Rzepedź – Komańcza, nad rzeką Osławą, w miejscu dawnego przysiółka Miklaszki, wybudowano kilka domów pracowników leśnych. W latach 80. lokalna społeczność łemkowska odbudowała kaplicę na fundamentach dawnej cerkwi. Obok niej znajduje się cmentarz, na którym do dnia dzisiejszego odbywają się pochówki. W greckokatolickiej kaplicy kilka razy do roku odbywają się nabożeństwa. Obok cerkwiska widnieją dwa krzyże upamiętniające 950 lecie i 1000 lecie chrztu Rusi Kijowskiej. Na terenie dawnej wsi widoczne są jeszcze ślady po fundamentach chałup i kilka krzyży przydrożnych. Początek dawnej wsi zaznacza żeliwny krzyż przydrożny umocowany na kamiennym cokole. Dalej znajduje się cerkwisko z zachowaną podmurówką cerkwi, prowadzącymi do niego schodami i żeliwnym krzyżem. Na cerkwisku znajdują się także ślady starego przycerkiewnego cmentarza. Nowy cmentarz znajduje się zaś po przeciwnej stronie dróżki. Najstarsze zachowane na nim nagrobki pochodzą z początku XIX wieku. Na terenie nieistniejącej wsi znajduje się studencka baza turystyczna, a Orkiestra Świętego Mikołaja z Lublina organizowała tam imprezy folkowe.
Wnętrze kaplicy przy cmentarzu w Jaworniku.
Cmentarz w Jaworniku. Bania i krzyże z nieistniejącej cerkwi.
Pochówki wampiryczne
Na szczególną uwagę zachowują wspomniane cmentarze. Na nowym pochówki odbywają się do dziś, a miejsce spoczynku znajdują tam potomkowie ludzi wywodzących się z Jawornika. Jest to teren gdzie mieszały się od wieków elementy kultury zachodniej i bizantyjskiej. Ślady pogańskich zabobonów od stuleci wpływały tu na wyobraźnię i świadomość ludzi, którzy wierzyli w różne rytuały dotyczące śmierci, traktowanej przez nich w sposób szczególny. Praktycznie do pierwszej połowy XX wieku wierzono tu w przesądy i zabobony związane z demonologią. Dobitnie przedstawił to Oskar Kolberg w swojej pracy pt. „Sanockie- Krośnieńskie” – „W upiory lud górski wierzy mocno; i tak we wsi Jawornik nad rzeką Osławicą, może nie ma jednego człowieka pochowanego na cmentarzu, który by nie miał wbitego w głowę ćwieka lub uciętej i u nóg położonej głowy. Upiór za życia ma dwa serca (jedno sprawiedliwe –człowiecze, a drugie niesprawiedliwe – diabelskie. Jedno po śmieci ginie, a drugie żyje i jest przyczyną pośmiertnej działalności upiora) i czerwony kark, i kiedy umiera, to jedno tylko serce z nim ginie, a drugie żyje i jest powodem jego wędrówek pośmiertnych. Aby im zapobiec, obwijają szyję dokoła młodym prętem świerzbihuza (głóg, dzika róża, zwana także hecze- pecze). A w serce wbijają gwóźdź z brony (inni twierdzą, że 3 ćwieki żelazne z brony). A głowę uciętą kładą w stopach”. Ludzie wierzyli wówczas, że pomiędzy żyjącymi są również upiory. Kolberg zaś twierdził, że w myśl tych przesądów – „Po śmierci upiór taki wstaje od czasu do czasu z grobu i ludzi podcina, co znaczy, że zsyła chorobę na tych, którzy mu za życia zawinili. Często na nich również sprowadza śmierć. Inne badania sugerują, iż mieszkańcy Jawornika za życia prowadzili bitny tryb życia, więc dlatego boją się sprowadzenia na nich i na ich rodziny zła po ich śmierci.
Mieszkający w Jaworniku Łemkowie mocno wierzyli, że wszystkie krzywdy spadające na mieszkańców wioski następują w wyniku pośmiertnej działalności nieboszczyków – upiorów. Były to istoty na pograniczu pomiędzy zjawami a ludźmi. Uważane była przez niektórych za ducha, lub za wychodzącego z grobu nieboszczyka, czyniące żyjącym krzywdy. Chodzącym po świecie upiorem mógł stać się człowiek, u którego nie wystąpiło stężenie pośmiertne, także nieboszczyk, który po śmierci był czerwony na twarzy – stąd powiedzenie „czerwony jak upiór”. Upiorem mogło również stać się dziecko poczęte podczas stosunku odbytego w czasie menstruacji lub dziecko urodzone martwe. Szczególne predyspozycje do zostania upiorem po śmierci mieli ludzie znający właściwości ziół lub według miejscowych wierzeń zajmujący się magią, czarami. Upiorem mógł zostać również człowiek spokojny i za życia życzliwy ludziom, który jednak w życiu doczesnym pozostawił po sobie niezałatwione sprawy i dlatego miał powód do powracania. Często upiorami stawały się kobiety zmarłe podczas połogu. Nocą stawały one z grobu aby karmić i kąpać swoje osierocone dzieci. Mógł nim zostać każdy to wyróżniał się chorobą fizyczną, psychiczną lub defektem fizycznym. Upiór miał za życia dwie dusze. Jedną ochrzczoną – człowieczą, która po śmierci szła do nieba, a drugą diabelską, która pozostawała przy zwłokach i powodowała, że nieboszczyk wychodził z grobu i czynił zło. Wierzono, że upiory nie wysysają krwi ale szkodzą w inny sposób: straszą, podduszają śpiących, obcują płciowo ze swoimi współmałżonkami, sprowadzają chorobę lub obłęd, nagłą śmierć lub zarazę zbierającą żniwo wśród mieszkańców wsi.
Główną przyczyną praktyk wampirycznych był strach przed zgubną działalnością upiorów i szukanie sposobu aby się przed nią zabezpieczyć. Już w trakcie pogrzebu „wynoszono upiora” pod odwróconym progiem lub przez odwrócone drzwi. Po drodze na cmentarz i z powrotem sypano mak, który z jednej strony miał właściwości usypiające, a zarazem było go dużo i upiorowi zebranie go zajęłoby do świtu, a wówczas złe moce tracą swoją siłę. Mak sypano także wokół leżącego nieboszczyka. Nasiona dzikiej róży wkładano mu za pazuchę, co miało go chronić przed obudzeniem. Gdy pochówek był przyśpieszony, rzucano do grobu nasiona lnu lub prosa, aby przy ewentualnej próbie powrotu zmarły zajął się zbieraniem i w rezultacie usnął na wieki. Kiedy upiór przychodził do swego domu, wypędzano go odpowiednio skonstruowanym sformułowaniami. Bardzo rozpowszechnione było drastyczne rozprawianie się z potencjalnym upiorem poprzez odcięcie zwłokom głowy i włożenie jej między nogi, przybijanie zwłok do ziemi osikowymi kołkami lub żelaznymi zębami od bron, wbijanie gwoździ, bron, ćwieków żelaznych, drewnianych kołków w głowę lub w serce lub wybijanie zębów. Nieboszczyka przykrywano kolczastymi gałęziami, a grup po zasypaniu ziemią przywalano kamieniami. Według wspomnień mieszkanki Jawornika o swoim dziadku wiadomo również, że przed śmiercią prosił on sam aby wbito w niego ząb od brony po to aby po śmierci się nie męczył. Świadczyło to to tym, iż praktyki te miały powodować zaznanie przez zmarłego wiecznego spokoju. Zajmowali się nimi zazwyczaj pogromcy upiorów zwani baczami, którzy przemieszczali się z miejsca na miejsce i uczestniczyli w takich rytuałach. Czasami w celu ich odprawienia na cmentarz szli mieszkańcy wioski z księdzem. Wierzenia te praktykowane były na znacznym terenie ziemi komańczańskiej, sanockiej, czy leskiej, więc pochówki wampiryczne nie należały do rzadkości.
Przykładowe pochówki wampiryczne, Źródło: https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/groby-wampirow-w-polsce-ludzie-pochowani-jak-wampiry/esnr96m#slajd-1, dostęp. 11.12.2019 r.
Zachowało się wiele materiałów źródłowych opisujących takie praktyki pogrzebowe, rozpowszechnione szczególnie wśród ludności rusińskiej. Oprócz Oskara Kolberga pisał o nich dr Piotr Kotowicz w artykule pt. „Wampir z ulicy Zamkowej w Sanoku – „Rocznik Sanocki tom. X”, dr Hubert Ossadnik w artykule pt. „Zwyczaje pogrzebowe doliny Osławy, Osławicy i Kalniczki”, Antoni Ferdynand Ossendowski w „Karpaty i Podkarpacie”, czy Adam Szary w „Flora Bieszczadów w magiczno-religijnej świadomości Łemków, Bojków i Hucułów. O tego typu wierzeniach pisał również Roman Reinfuss w pracy pt. „Śladami Łemków”. L. Pełka przeprowadził badania statystyczne dotyczące skuteczności zabiegów antywampirycznych na przykładzie 22 przypadków wampiryzmu. Największy sukces – w 25,3 % przypadków - sprawiało odkopanie grobu i odwrócenie ciała twarzą do ziemi, 23,1% zamówienie mszy w intencji zmarłego, 11,6 % wywiercenie otworu w grobie i wlanie tam święconej wody, 11,6 % poświęcenie mieszkania po pogrzebie, 5,7 % pozbawienie upiora głowy przez odcięcie i umieszczenie jej w jego nogach. Było to wykonywane zarówno przed, jak i po pochówku. Dużo informacji na temat wspomnianych praktyk zawartych zostało w 186 teczkach kwestionariuszy dotyczących badań środowiska, przeprowadzonych w 1934 r. na terenie powiatów: sanockiego, leskiego i ustrzyckiego przez Inspektorat Szkolny w Sanoku. Dokumenty te znajdują się w Muzeum Historycznym w Sanoku.
Jawornik oprócz mrocznej historii, kojarzy się również z przepięknymi widokami i istotnymi walorami turystyczno-przyrodniczymi. Nad zarośniętymi, zdziczałymi sadami, starymi piwnicami, pozostałością zabudowy i tajemniczym cmentarzem góruje Wachalowski Wierch 666 m. n. p. m.
Cmentarz w Jaworniku.
Cmentarz w Jaworniku.
Krzyż przydrożny w Jaworniku.
Pozostałości po zabudowie nieistniejącej dziś wsi.
Stara piwnica w nieistniejącym dziś Jaworniku.
Baza studencka w Jaworniku.
Film pt. Śladami bieszczadzkich wampirów: